przynajmniéj bez wdzięku, czasem na kształt pisarzy z XVII wieku. „Uroczysta cisza usypiającéj przyrody“, ulubiony zwrot Bałuckiego, dość sobie banalnie wygląda. Natomiast znajdujemy pełne poezyi ustępy, jak w opisie Bielan i Kopca Kościuszki. „Im bliżej Krakowa, tém pagórki bardziéj się zniżały, jak stopnie wzorzystym dywanem nakryty, aż tam gdzie zdawały się już zstępować w dolinę, podniosły się jeszcze do góry dwoma wzgórzami. Na wyższym stoi klasztór biały — na niższym mogiła. Zdaje się, że to ziemia westchnęła i piersi podniosła ku górze. Westchnęła ku Bogu i na tém podniesieniu stanął kościół — a drugi raz westchnęła ku wolności i stanęła mogiła bohatera. “ (Starzy i młodzi.)
Często razi trywialnością, jakąś obozową nonszalancyą. Obrazy z wycieczki tatrzańskiéj pełne takich niesmacznych, płaskich, knajpą cuchnących wybryków i w stylu i w sytuacyach. Trywialność niekiedy bywa monstrualną (Karykatury, Za winy niepopełnione i t. d.), albo co najmniéj niewłaściwie zastosowaną do ludzi i miejsca. Szczególniéj lubi ośmieszać aptekarzy w miasteczkach, każe im bić żony, odbierać od nich policzki, służyć za
Strona:Michał Bałucki. Szkic literacki.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.