Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

Matka z płaczem do ciebie się tuli,
A ty chłodny — może ty zły, że mnie
Zachciało się ciebie potajemnie
Tu czarami sprowadzić z oddali.
Ja niemogłam inaczéj, bo cała
Z bólu bym się rozpadnąć musiała,
A i ludzie w siole wytykali
Mnie palcami i szepcząc mówili:
„Patrzcie, ot tę dzieci porzucili
Jako sukę!“ więc z rozkazu wróżki
Wyszłam w północ na rozstajne dróżki,
Z pełnéj garści żółty piasek siałam
Po kamieniach twardych i gadałam:
„Jak ten piasek w bujną trawę wnijdzie,
Tak mój synek miły do mnie przyjdzie!“
Więc mnie nie klnij za to, bobym cała
Z bólu jako węgiel poczerniała.

(po chwili.)

Łzy czy rosa spadły mi na ręce?
Płaczesz synu? płacz — twojéj mateńce