Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.
MATKA (odskakując).

Ach zbójnicy!

(ucieka do chaty.)
STACH (rzuca topór i siada smutny pod jaworem).

Próżno wszystko już! w szklannéj źrenicy
Matki nie ma już dla nas wesela.

TERESKA.

Nie rozpaczaj — Pan-Bóg może wiela —
Matka wróci nam i skończy biedy
Nasze długie.

STACH.

Ale kiedy? kiedy?
I znowu czekać.

TERESKA.

Któż ci każe czekać?
Pierwéj zabij go i odbierz chatkę —