Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.
MATKA (w chacie, śpiewa).

Na te piersi, com cię wykarmiła,
Na włos siwy, na boleści siła,
Klnę cię, mścij się synu mój jedyny
Łez wylanych i krzywdy matczynéj.

SZYMON.

Milcz mi stara, bo się klnę na duszę,
Że jak kota rękami cię zaduszę,
Że się synka nie doczekasz swego.

MATKA (śpiewa).

Na te piersi…

(słychać chałas i krzyk w chacie.)

Przez Boga żywego
Ratuj! ratuj! — kto może bo zdusi.

TERESKA (z rozpaczą).

Prędzéj, prędzéj — na pomoc matusi!
Staszku, zabij go!