Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdybym ja mógł zapracować sobie
Na śmierć tego, co mnie wygnał z chaty,
I w téj chacie gdyby ja mógł siadać
Z starą matką, z ślepą siostrą gadać —
Pracowałbym choćby potem czoło,
A krwią ręce miały obiec w koło.

(Zwiesza głowę i zamyślony patrzy w rzekę.)
JONEK (w ubiorze juchasa wchodzi na skałę).

Witaj Stachu!

STACH.

Witaj!

JONEK.

Cóż tak siedzisz,
Jakbyś pstrągów w jasnéj wodzie szukał?

STACH.

Jonku, Jonku, mnie coś złego kusi…
Kiedy długo po nad wodą siedzę,
To se myślę: jak tam cicho na dnie