Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

Tém głąbokiém, jak zieloną wodą
Człek nakryty nie usłyszy wcale
Ani siostry płacz, ni matki żale.

JONEK.

Niepleć Stachu!

STACH (nie słuchając go).

Tak ja nieraz myślę —
Ale kiedy wspomnę, że za grobem
Tatuś stoi mój i od topielca
Odwróciłby twarz i przeklął znowu,
To strach bierze mnie przed taką myślą.
Matko Boska i rozpięty Chryste
Odegnajcież te myśli nieczyste!

JONEK.

Stachu! Stachu! co ty już nie gadasz?
Gorzka dola! Ja wiem, że to smuci:
Ale smutek chaty ci nie wróci,