Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.
STACH.

Trochę z rana spałem
Wczoraj wieczór sam w lesie siedziałem,
Smutno było bez was, więc chęć żywa
Skusiła mnie podejść na podwórko,
Was zobaczyć; przy świetle luczywa
Zobaczyłem ciebie z twoją córką:
W kącie izby bladeście siedziały,
I za ręce drżące się trzymały,
Patrząc w niego trwożne jako sługi.
A on siedział po za stołem spity
Drzemiąc, w gęste dymy fajki skryty.
To mi sen odjęło na czas długi.
Ale i wy spali coś czas mały?
Z bezsnu, z płaczu oczy wam spłowiały,
Z każdą nocą zmarszczek wam przybywa,
Twarz wam zżółkła. Matko nieszczęśliwa!
Niepoznałby cię mój ojciec miły,
Gdyby z chłodnéj podniósł się mogiły.