Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.
MATKA.

Nie mów o nim, synu, bo ostatki
Łez wygryzą oczy twojéj matki.
A ja chciałabym przy tobie woléj
Stracić pamięć tego, co mnie boli,
I pociechę na to wziąść, co jeszcze
Boleć będzie — chodź tu, siądź przy matce,
Niech napatrzę ci się, niech popieszczę
Złotko moje! to mi będzie lepiéj!

(siada i kładzie jego głowę na swoich kolanach.)

Biedny Staszku! włos twój nieczesany
Zeskorupiał, błoto w pęk go lepi,
I do czoła przyszedł pogmatwany,
I do ziemi twoja twarz podobna,
A włos na niéj, jak płachta żałobna.
Chodź do rzeki — obmyć z błota muszę,
Całusami zetrę i osuszę,
I rozczeszę włosów twych pierścienia.

(bierze go za rękę.)