Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

Patrząc w puste po ojcu posłanie,
Założyłaś ręce na kolanie,
I płakałaś narzekając strasznie.
Wtedy Szymon przyszedł do nas, właśnie
I pocieszał — nawet płakał siła,
A tyś w łzy jego uwierzyła.
Lecz Tereska — ona go spoznała,
W fałdy twego kryjąc się fartucha,
Żegnała się jak od złego ducha,
Ale, matko, tyś nam dobrze chciała.

MATKA.

Ja myślałam, że sierotom będzie
Drugim ojcem i ratunkiem w biedzie.
Nie myślałam ja w onéj godzinie,
Że ukradkiem, w polu, na uboczy
Będę mogła gadać z tobą, synie!
Płaczącemi patrząc na cię oczy.