Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.
STACH (całując jéj nogi).

Patrz-że, matko, na mnie! patrz do syta,
Bo nie prędko cię znów syn powita.

MATKA.

Co ty gadasz Stachu? Pan-Bóg z tobą!

STACH.

Tak, matulu, ja was muszę rzucić
Dziś; ja niechcę smucić was już sobą,
I znów siebie waszym bólem smucić.
Wasze troski mnie troskami znaczą,
Wasze płacze w moich piersiach płaczą —
Ja iść muszę.

MATKA.

Zgryzę z bólu wargi,
I zawiążę usta twojéj siostry,
By krzyk z piersi nie wyleciał ostry