Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.
STACH.

Oj Teresko, niech ci Bóg nagrodzi,
Żeś dobyła mnie z onego locha
Spleśniałego, — może późniéj trocha
Nie czas by już było; bo z rozpaczy,
Wiesz Teresko, ja was spalić chciałem,
Was i chatę i z tą chatą siebie,
Byle tylko i on w tym pogrzebie
Zwęglał z nami na popiołu trumnie.
Bo myślałem: on tu jutro ku mnie
Rankiem przyjdzie i urągać będzie,
Potém przez wieś jako psa powiedzie
Związanego i do sędzi odda,
Więc krzesiwo brałem, ale szkoda
Było ciebie, matki méj zgrzybiałéj,
I w dół ręce moje opadały.

TERESKA.

I ty Staszku nie pomyślał sobie,
Że są tacy, co myślą o tobie?