Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

Około krzyżów siedzą jak dziady,
I wron posępne kraczą gromady.
Na smutnych polach, na starym grobie
Brat z ślepą siostrą siedzieli sobie —
On blady, dziki, oczmi czarnemi
Patrzał ponuro po obcéj ziemi,
Po ołowianych patrzał niebiosach,
Dziwnie bolesny i dziwnie butny,
I stroił skrzypki do nuty smutnéj —
A wiatr mu latał po ciemnych włosach,
I po łachmanach i leciał daléj
Śmiejąc się świstem z nędzy górali.

A na kolanach Stacha przegięta
Spała snem cichym siostrzyczka miła,
O! pewnie jéj się matka przyśniła,
Bo po anielsku tak uśmiechnięta,
Rozpromieniona rusza wargami,
I kogoś tulić chcę rączętami.