Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/97

Ta strona została uwierzytelniona.
GÓRAL.

Pod Dunajec czarny, jeźli wiecie.

TERESKA (wzruszona).

Stachu! z naszych stron. (głośno)
Nie znacie czasem
Marcinowéj chaty po pod lasem?

GÓRAL.

Oj! ktoby jéj nieznał, — toć Marcina
Znała każda naokół wiosczyna,
Mądry człek był i znał różne leki,
I wędrował po ziemi dalekiéj.
Umarł biedak — ojczym dzieci jego
Wygnał z domu na żebry niebogi,
Zmarły pono — a matka bez mała
Od niedawno z żalu oszalała.
Bądź-ta zdrowi i mnie czas do drogi.

(odjeżdża.)