Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/99

Ta strona została uwierzytelniona.
TERESKA (wstając).

Bracie, patrzaj — ja dziś niemam siły
Od topora wstrzymać ręce twoje,
Boś ty cierpiał tyle, że się boję,
By nieszczęścia twe mnie nie zabiły
Wyrzutami, że memi radami
Namnożyłam ich tyle latami.
Dziś Tereska twa inaczéj wierzy:

(z powagą.)

Kiedy ludzka sprawiedliwość drzéma,
Kto zbrodniarza toporem uderzy,
To nietylko taki grzéchu niema,
Ale jest jakby Boży wysłaniec,
Co narzuca na zbrodnie kaganiec,
I naucza krwawemi znakami,
Że jest sprawiedliwość po nad nami.
Chodźmy! chodźmy!

(padając przed kościelnym progiem.)

Chrysta rodzicielko,
Daj mi wiarę w moją wiarę wielką.