dwóch ludzi kopało dół w jednym kącie ogrodu dół, w którym nieboszczyk miał być złożonym na wyraźne życzenie Maniakowskiego, który nawet po śmierci chciał mieć swego przyjaciela w bliskości i dla tego przeznaczył mu miejsce na grób nie na cmentarzu, ale w ogrodzie, w niepoświęconej ziemi, ku wielkiemu zgorszeni u hrabiny Hortensyi. Pobożność jej była wystawioną na ciężkie próby, zwłaszcza gdy się dowiedziała, że pogrzeb ma się odbyć bez księdza i bez wszelkich kościelnych ceremonij; ona, której cała prawie religijność zasadzała się na obrzędach i ścisłem przestrzeganiu form i przepisów, musiała być w wysokim stopniu zgorszoną, oburzona tem wszystkiem, kosztowało ją to zapewne bardzo wiele, a przecież zniosła ten gwałt zadany sumieniu z męczeńską rezygnacyą, nie dając nawet poznać po sobie, co się wewnątrz niej działo. Umiała nagiąć się do położenia tak dalece, że, gdy trumnę już miano zabierać z pokoju znalazła nawet kilka łez dla wyrażenia swego żalu po nieznanym jej wcale nieboszczyku, które umiała efektownie uwydatnić i spotęgować spazmatycznem łkaniem w chwili zjawienia się Maniakowskiego.
Stary dziwak nie pokazał się był przez cały dzień; siedział zamknięty w swojej biblioteczce i zjawił się dopiero, gdy trumnę miano wynosić.Twarz jego była smutna ale spokojna i oczy su che. Hrabina Hortensya o wiele przewyższała go
Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/112
Ta strona została przepisana.