lekcyj co dawniej. Obarczyła się niemi nad siły prawie, bo uważała sobie za obowiązek pracować teraz ile możności, skoro on także męczy się, aby dojść do upragnionego celu. Odmawiała sobie wszystkiego, aby więcej zaoszczędzić, pocieszając się tą myślą, że każdy zaoszczędzony grosz to cegiełka do ich wspólnego szczęścia.Wiedziała, że on nic nie ma, że dopóki nie zdobędzie sobie stanowiska, nie wyrobi sobie praktyki, z której będzie mógł zapewnić utrzymanie jej i sobie, będą musieli żyć z jej oszczędności.
Składała więc skrzętnie grosz do grosza, przeznaczając część pieniędzy na urządzenie mieszkania, na sprawienie mebli, jaką taką wyprawkę, a resztę na utrzymanie. Wystarczyć to mogło na czas jakiś, bo przez kilkanaście lat pracy zebrała przeszło trzy tysiące guldenów.
W ostatnich zaś miesiącach, ponieważ pracowała więcej i płacono jej lepiej, zebrała tyle, że mogła bez naruszenia kapitału złożonego w kasie oszczędności, posłać panu Hipolitowi potrzebną sumkę na opłatę egzaminów.
Oprócz pieniędzy posłała mu serdeczne życzenia, aby mu się poszczęściło, a oprócz życzeń, posyłała w dzień gorące modlitwy do Boga, aby się jej życzenia ziściły. Kasia na tę samą intencyę odprawiła nowennę do serca Jezusowego i suszyła w środy i piątki. Obie kobiety wyczekiwały tego egzaminu z niepokojem, który
Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/141
Ta strona została przepisana.