— Tatko sobie usiądzie we fiakrze z panem Hipolitem.
— Boże kochany, jakżeby to wyglądało, ja służąca razem z panienką. Za nic w świecie.Broniła się biedaczka jak mogła, jednak widać było z jej zarumienionej i błyszczącej od potu twarzy, jaką jej to radość sprawiało, że panienka tak pamiętała o niej w tej chwili, taki jej honor oddała wobec wszystkich. To też skoro panienka oświadczyła stanowczo, że bez niej nie pojedzie, wskoczyła co tchu ucieszona i wcisnęła się w sam kąt karety, aby jak mówiła panience wstydu nie robić przed ludźmi. Także, gdy zajechali przed kościół i zobaczyła takie mnóstwo osób stojących przed drzwiami, nie miała odwagi wysiąść — — ona, biedna sługa z takiej eleganckiej karety, coby ludzie sobie pomyśleli. Ale gdy zobaczyła, że ogon sukni ślubnej wlecze się po ziemi i jakiś niezgrabiarz nastąpił na niego, wyskoczyła jak oparzona z karety I zebrała ostrożnie, delikatnie ogon w obie ręce i poniosła go Za panienką do ołtarza.
Kościół był przepełniony ludźmi, bo panna młoda miała dużo życzliwych i znajomych. Towarzystwo muzyczne, ze względu, że to córka muzyka i sama nauczycielka muzyki, zebrało się V komplecie na chórze i zaśpiewało Veni creator, a ksiądz gwardyan OO. Kapucynów, który był spowiednikiem panny i przyjacielem jej ojca, kazał na tę uroczystość pozapalać wszystkie
Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/161
Ta strona została przepisana.