otwarty. Komplety u mnie trwają do drugiej, Czasem i dłużej, a teraz nie będzie więcej, jak pół do dwunastej; tak, pół do dwunastej za 5 minut — dodał, spoglądając na zegarek — będą więc panowie jeszcze mogli się dostatecznie zabawić. W programie jest jeszcze jeden mazur, dwa kontredanse i wirowych tańców, co się zmieści. Proszę panów, bardzo proszę!... Maryanna, kołtunie jakiś! czy nie widzisz, że goście przyszli? Odbierz od panów okrycia. Panowie pozwolą, że pomogę rozebrać się, bo lokaja posłała właśnie żona po małą przekąseczkę.
— Ależ nie rób pan sobie z nami zachodu, panie Skoczkowski, my sobie sami damy radę.
— O! bardzo proszę! usłużyć takim gościom to zaszczyt doprawdy. — I począł biegać od jednego do drugiego, ściągając z nich futra i paltoty i rzucając je zaspanej Maryannie, którą przy tej sposobności obdarzał nawiasowo różnemi przezwiskami.
— Cóż? gości pan masz dużo, panie Skoczkowski? — pytał Edward, zaczesując przed lustrem łysinę.
— Jak zawsze, jak zawsze Panie Dobrodzieju.Mój salon, nie chwalący się, cieszy się wielką frewencyą; jest on najpierwszym, powiedziałbym jedynym w mieście naszem, do którego osoby takie, dystyngowane, jak panowie, mogą wejść bez kompromitacyi i zabawić się przyjemnie.
— Przedewszystkiem proszę, to za bilety
Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/175
Ta strona została przepisana.