Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/205

Ta strona została przepisana.

— No, to ja zrobię za ciebie. Pójdę do tego pana.
— Zakazuję ci! — zawołał prędko Juliusz, chwytając Bolka za rękę. — Jeżeli cokolwiek zrobisz w tej sprawie, będziesz miał ze mną do czynienia; rozumiesz? Czynię cię odpowiedzialnym za to.
— Cóż u dyabła tak ci zależy na tym Mulińskim? W tem jakaś nie czysta sprawa! Może ma ładną żonę? co? No, przyznaj się. Przedemną przecież nie potrzebujesz robić żadnych sekretów.
— Nie znam wcale jego żony — odrzekł Juliusz szorstko.
— Może zaciągnąłeś u niego jaki dług? — Nie mam powodu tłumaczyć się przed tobą, ani przed nikim; to ci tylko zapowiadam, że jeżeli ty, albo ktokolwiek inny z komitetu zrobi jakikolwiek krok w tej sprawie, wbrew moim chęciom, to pociągnę go do odpowiedzialności.
— Z mojej strony możesz być zupełnie spokojnym. Skoro ci tak na tem zależy, nie pisnę ani słowa; może to nie zwróci niczyjej uwagi i uda się nam przemycić tego pana Mulińskiego.Tylko żeby z tego nie było jakiej awantury.
— Już po ósmej — zawołał nagle Juliusz, spojrzawszy na zegarek. — Daruj, ale muszę wyjść.
— Pójdziemy razem.
— Ja muszę się spieszyć.
— Dotrzymam ci kroku, nie bój się.