Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/267

Ta strona została przepisana.

bie solennie, że zaraz po balu zerwie wszelkie stosunki z tym domem.
— Nie myśl jednak, że ci to tak łatwo przyjdzie — mówił dalej Roman, który dziś był w szczególniejszym humorze gadania i wywnętrzania się — — nie myśl, że ci tak łatwo przyjdzie skłonić Waleryą do małżeństwa. Ho, ho! nie taka ona prędka do tego. Pod tym względem to prawdziwa dziwaczka, Sfinx nieodgadniony. Tak, jak się ją widzi, zdaje się, że nic łatwiejszego, jak zyskać sobie jej wzajemność, bo jest nadzwyczaj łatwa w obejściu, przyjacielska, serdeczna; nie jeden by myślał, wnosząc z tego. że dosyć jest oświadczyć się, ażeby być przyjętym; a tymczasem nieprawda, bo panna, o ile dla wszystkich bliższych znajomych jest nadzwyczaj słodka, uprzejma, o tyle staje się chłodną i nieprzystępną, skoro tylko spostrzega jakieś głębsze afekt a i zamiary. Nie jeden już grubo zawiódł się w tym względzie. Z początku sądziliśmy, że to robi przez wygórowaną ambicyą, że ma jakieś przesadne wymagania, że dotychczasowi konkurenci wydają się jej za małymi figurami; ale pokazało się, że byliśmy w błędzie, bo niedawno oświadczył się o nią jakiś panek, człowiek pod każdym względem kwalifikujący się na męża, to, co się nazywa w języku światowym świetna partya, bo i młody, i przystojny, i bogaty, i z dobrej familii, podobno nawet baron, choć się do tego nie przyznawał, no i w do-