powszechną uwagę. Pan Nabielowski zdaje się nią być mocno zajęty, bo jej ani na chwilę nie odstępuje, odkąd weszła.
— Tak, on lubi zapalać się, jak słoma.
W tej chwili muzyka zagrała. Pary skrzyżowały się w chaine anglaise. Juliusz ukłonił się powtórnie doktorowej, przechodząc mimo niej.
Walerya zrobiła to samo, ale doktorowa nie spostrzegła tego, odwzajemniając się skinieniem głowy na ukłon Juliusza. Dopiero przy chaine des dames, gdy Walerya, podając jej z uprzejmym ukłonem i serdeczną życzliwością rękę, odezwała się przyjaźnie.
— Witam panią! — doktorowa zmrużyła oczy, aby się przypatrzeć lepiej, kto ją wita, i w jednej chwili twarz jej zmieniła się, brwi ściągnęły i prędko cofnęła wyciągniętą już rękę.
— Pani mnie nie poznaje? To ja, Walerya odezwała się przy powtórnem spotkaniu w chaine.
Doktorowa nie odpowiedziała nic, nie spojrzała nawet na nią i, zbliżywszy się do swego tancerza, — rzekła głosem stłumionym od gniewu.
— Odprowadź mnie pan na miejsce.
— Dlaczego? — spytał zdziwiony.
— Nie będę tańczyć.
— Czy pani może słabo się zrobiło?
— Nie, ale ja nie zwykłam tańczyć ze szwaczkami. Podaj mi pan rękę i odprowadź na miejsce. A! to impertynencya, bezczelność!
Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/282
Ta strona została przepisana.