bicyi i zastanowienia i pchała się tam, gdzie nie powinna była się znajdować. Jeżeli to miało być towarzystwo wyborowe, prawie zamknięte kółko, to po co wcisnęła się w nie gwałtem? Słusznie należała się jej ta nauczka, bo czyż nie ma zabaw i tańców w jej sferze, gdzie znalazłaby właściwsze i odpowiedniejsze dla siebie towarzystwo? Doktorowa wprawdzie nie wiele warta; ale zawsze przecież nie można jej równać z taką krawcową: pochodzi z pięknej familii, ma męża ze stanowiskiem, prowadzi dom na wielką skalę, gdzie się pysznie bawią. A — że tam ma swoje grzeszki, to któż jest bez ale?
Takie zdania kursowały po galeryi, połykane chciwie wraz z ciastkami, przekąskami i porcyami lodów, któremi chłodzono sobie rozpalone usta. Kiedy Juliusz zjawił się powtórnie na sali, wszystkie oczy i lornetki skierowały się tam na niego.
— Jest — przyszedł — co też zrobi? — kogo się będzie czepiał o satysfakcyą? czy męża, czy tancerza, czy doktorowej? Ależ tancerz Bogu ducha winien, mąż także nie zawinił nic w tej sprawie, no, a z doktorową pojedynkować się nie będzie, chyba żeby jej chciał zrobić jaki afront i odpłacić się pięknem za nadobne. A może też z tej wielkiej chmury nie będzie nic, może ten pan Nabielowski, pozbywszy się kłopotu, wrócił do sali, aby się zabawić. Prawdopodobnie nic z tego nie będzie, bo zobaczył doktorową
Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/292
Ta strona została przepisana.