nieraz bronić swego postępowania, powołując się na to, co lnu on sam mawiał o wartości pracy, o równości stanów. Ojciec nie wypierał się tych zasad; może na ich pochwałę, gdyby mu przy szło naprzykład w tym czasie ubiegać się o mandat poselski, — umiałby przed swymi wyborcami powiedzieć więcej i lepiej, niż syn jego był zdolen, może, gdyby jaki magnat lekceważącem postępowaniem dotknął jego godności osobistej, umiałby palnąć mu kazanie w obronie zasad równości i przeciw dumie arystokratycznej, jako też wywyższaniu się nad innych; ale, gdy szło o stwierdzenie tych zasad w praktyce, o poświęcenie im widoków osobistych i własnej ambicyi, był im najmocniej przeciwnym i postanowił użyć wszelkich sposobów, aby syna od wieść od podobnego szaleństwa.
Cała rodzina pomagała w tym względzie ojcu o ile mogła i umiała: matka modliła się żarliwie po kościołach do Przemienienia Pańskiego, aby syn jej z błędnej drogi się nawrócił; siostra upominała Juliusza, żeby nie robił głupstwa, które go narazi na zerwanie wszelkich stosunków z rodziną, bo przynajmniej, co się jej tyczy, nie mogłaby nigdy jakiejś tam szwaczki nazwać bratową swoją i przyjmować ją u siebie. Szwagier zaś, traktując tę rzecz ze swojego stanowiska, Zwierzył mu się poufnie, że i on miewał nieraz, Za kawalerskich czasów, podobne stosunki z modniarkami, ale nigdy, ani mu przez myśl nie
Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/307
Ta strona została przepisana.