przeszło kończyć je małżeństwem; bo tu jest nonsens myśleć o czémś podobnem człowiekowi z jego imieniem i stanowiskiem.
Na wszystkie te rady i uwagi Juliusz okazał się głuchym i nie czułym, i trwał niezmiennie przy swojem postanowieniu, które nazywano uporem.
— Zabrnął chłopak po uszy — zawyrokował ojciec — i niema co z nim gadać; trzeba się chwycić innego środka dla ratowania jego i honoru rodziny. — Mianowicie, uradził z żoną, że trzeba będzie udać się do tej panny, która ich syna tak opętała w swoje sieci, odwołać się do jej uczciwości, o której Juliusz tyle mówił, wyperswadować jej, ażeby nie gubiła chłopca, nie wprowadzała w zacną rodzinę zamieszanie i nieszczęścia, i dobrowolnie zrzekła się wszelkich pretensyj. Zdecydowano się nawet dać jej jakie pieniężne wynagrodzenie, aby ją prędzej skłonić do zgody. I dopiero, gdyby to nie skutkowało, użyć pogróżek, a nawet interwencyi władzy, gdyby się tego potrzeba okazała.
Spełnienie tej misyi ojciec Juliusza wziął na siebie. Był najmocniej przekonany, że jego okazała postawa, poważna mina, zaimponuje biednej szwaczce i zrobi ją skłonniejszą do uszanowania jego woli. Zaraz na drugi dzień miał udać się do niej. Żona zaś jego tymczasem miała zamiar zająć się odszukaniem swojej przyjaciółki, owej
Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/308
Ta strona została przepisana.