jeździł po różnych miasteczkach niemieckich, gdzie na mniejszych scenach chciała sobie resztkami głosu zdobywać laury, za które on drogo opłacać musiał klakierów i recenzentów. W końcu awanturował się z jakąś kelnerką z Monachium, która go umiała tak urobić sobie, że, gdy po śmierci ojca wrócił do kraju dla objęcia gospodarstwa, zabrał ją ze sobą i umieścił w charakterze gospodyni w swym domu, wskutek czego matka przeniosła się do córki, gdzie nieraz z ubolewaniem rozmawiają sobie o Julku, nie mgąc odżałować, że małżeństwo z Waleryą nie przyszło do skutku. Juliusz dotąd jest kawalerem, ale nikt z jego dawnych znajomych, którzy go widzieli kwitnącym młodzieńcem, nie poznałby go teraz, tak się zmienił, zwiądł przed wcześnie i wyłysiał.
Walerya także dotąd jest panną, pomimo, że jej się nieraz trafiały wcale dobre partye. Odrzuciła je wszystkie bez wyjątku, dając za przyczynę, że nie czuje najmniejszej skłonności do małżeństwa i chce być niezależną. Zakład swój, który w ciągu lat kilku rozwinęła była na wielką skalę, odstąpiła przed dwoma laty jednej ze swoich pracownic, pod bardzo korzystnemi warunkami, a sama oddała się z zapałem wychowaniu swoich siostrzeniczek i pielęgnowaniu ociemniałej matki. Wygląda jeszcze prześlicznie, tylko na jasnych jej włosach, srebrzyste pasemka
Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/318
Ta strona została przepisana.