Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/74

Ta strona została przepisana.

przemawiał, drażnił ją do tego stopnia, że, nie mogąc zapanować nad sobą, odrzekła mu drżącym z irytacyi głosem:
— Mój kochany, uwolnij mnie od tych pytań i nie namawiaj, abym gwałtem zachwycała się tem, jak ludzie, mający niby pretensye do inteligencyi, silą się udawać wiejskich parobczaków. Dla kompletu, powinniście byli jeszcze czeladź dworską poprzebierać w wasze suknie i kapelusze i z widzów, zrobić ich także komedyantami.
To powiedziawszy, poszła dalej, zostawiając go odurzonego, osłupiałego tem, co słyszał.Jakby go kto oblał zimną wodą, tak w jednej chwili zgasła wesołość jego, bo gdy szedł tutaj, był przekonany, że usłyszy jaki komplement dla siebie, a nawet podziękowanie, że wymyślił taką niespodziankę na imieniny jej ojca; ciekawy był także z ust jej usłyszeć, jak jej się podobał w krakowskiem ubraniu, w którem, jak wszyscy utrzymywali, było mu bardzo dobrze; a tu tymczasem ta, na której zdaniu najwięcej mu zależało, nazwała jego pomysł niedorzecznym, jego przebranie komedyanctwem i patrzyła na niego, jak na jakiego głupca. To go tak zgryzło i zgnębiło, że stracił zupełnie fantazyę i chęć do zabawy.
Stał, stał tak długo po odejściu Jadwigi na jednem i tem samem miejscu, wiercąc obcasem