Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/91

Ta strona została przepisana.

Niekochany przez nikogo, chłopiec nauczył się niecierpieć ludzi; poniewierany, odpłacał się tajemną pogardą i nieufnością.
Wśród zimnego i obojętnego otoczenia, w jakiem się znajdował, serce jego skurczyło się i zwiędło przedwcześnie. Raz tylko zabiło mu ono żywiej w piersiach, kiedy zakochał się w córce sąsiedniego dzierżawcy. Panna decydowała się już wyjść za niego, ale gdy brat jego, któremu piękna twarzyczka wpadła w oko w kościele, zaczął zaszczycać ją częstemi wizytami, dała bez namysłu odprawę pierwszemu, uroiwszy sobie, Że będzie mogła zostać żoną drugiego. Młody panicz ani miał to w głowie, pobawił się i po rzucił; ale bratu zadał nowy cios w serce, po którym ten jeszcze więcej zamknął się w sobie, jeszcze więcej stronił od ludzi.
W tym czasie ojciec jego czy tknięty wyrzutami sumienia, czy chcąc go całkiem usunąć z przed oczów, wysłał go do akademii rolniczej — do Niemiec.
Był tam przez lat parę a wśród tego czasu umarł jego ojciec, o czem on dowiedział się dopiero w kilka miesięcy po pogrzebie, to jest wtedy, gdy zaprzestano przysyłać mu pieniędzy na dalsze kształcenie, rodzina macochy bowiem nie uważała za potrzebne uwiadomić go o tem, bo i po co, skoro testament nieboszczyka jedynym spadkobiercą naznaczył jego brata.
Pozbawiony utrzymania, musiał ciężko praco-