Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/96

Ta strona została przepisana.

nem i zapytać o jego zdrowie. Mógłby był wprawdzie zerwać z nimi w brutalny sposób, wypowiadając jawnie całą pogardę i obrzydzenie, jakie czuł dla nich, powiedzieć im wprost: gdy byłem biedny, nie chcieliście mnie znać, teraz ja was znać nie chcę; ale on przy całej swej szorstkości za delikatny był na to, nie umiałby zdobyć się na taki krok stanowczy, pragnął bardzo, żeby się sami od niego usunęli, ale nie miał odwagi odpędzać ich od siebie.
Dałbym wiele za to — mówił mi nieraz, gdy opowiadał mi o nich, o swojej przeszłości — dałbym wiele za to, abym mógł tych komedyantów upokorzyć, zdemaskować, udowodnić im, że nie są takimi, za jakich się przedemną wydają, a nie mam sposobu, bo grają komedyę tak dobrze, że ich trudno złapać na kłamstwie.Czytujesz Pan ich listy, wiesz tedy sam najlepiej, jak misterną siatką uprzejmości, serdeczności, grzeczności usiłują mnie omotać; na moje listy, często zgryźliwe i szorstkie, odpowiadają troskliwością o moje zdrowie, hrabina Hortensya niczego więcej nie pragnie, jak zostać przy mnie siostrą miłosierdzia i pielęgnować mnie w chorobie. Wiem, że w tem za grosz niema prawdy, szczerości; a jednak nie mogę im tego udowodnić, bo jestem za bogaty na to, aby się zdradzili przedemną i pokazali takimi, jakimi są w isto cie. Mógłbym im powiedzieć wprost: kłamiecie, ale na poparcie tego twierdzenia nie mam nic,