Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/97

Ta strona została przepisana.

prócz własnego przekonania. I to mi sprawia przykrość, że nie mogę ich zdemaskować. Być może jednak, że to kiedyś nastąpi, bo im się przecież należy odemnie podziękowanie za to, co dla mnie uczynili.
Dziwak lubił wywnętrzać się przedemną, nie żeby mnie uważał za lepszego od innych, ale ze względu na moją młodość.
— Pan jeszcze jesteś za młody — powiedział mi raz — abyś miał czas zepsuć się; cnota jest jak ładna panna bez posagu — studenci kochają się w nich na zabój, ale żaden z nich nie ma ochoty żenić się z nią, gdy dojdzie do stanowiska, bo tylko młodość umie być bezinteresowną, dla tego tylko, że nie zna wartości pieniędzy.
Uważał poprostu ludzi jak szparagi — dobre dopóki młode. Utrzymywał, że młodość tylko może mieć złudzenia, wierzyć w uczciwość, przyjaźń, miłość. Majątek uważał za złe konieczne, bo daje człowiekowi niezależność, ale odbiera wiarę w ludzi i bogaty człowiek nigdy nie może mieć pewności, czy ktoś kocha się w nim, czy w jego złocie.
— Nie uwierzyłbyś pan — mówił mi nieraz — do jakiego stopnia ludzie mogą się spodlić, gdy wiedzą, że im się to opłacić może. I opowiadał mi, jak matki przyprowadzały mu same do domu małoletnie córki, niby oddając mu je w opiekę, jak przyjaciel zdradzał przyjaciela, by