pozbawić go względów i samemu wcisnąć się na jego miejsce, jak ludzie wyrzekali się swojej godności, woli, przekonań, dla przypodobania się jemu.
Ponury mizantrop miał szczególniejsze upodobanie rozgrzebywać te brudne wspomnienia, aby mi odsłonić i pokazywać dusze nagie, szpetne. Słuchałem tego z pewną odrazą i litowałem się nad bogatym nędzarzem, który stracił wiarę w uczciwość ludzką, w przyjaźń i wszelkie szlachetniejsze uczucie.
To też zdziwiłem się niemało, wyczytawszy na karcie pogrzebowej wiadomość o śmierci jego najlepszego przyjaciela. Niepospolity to musiał być przyjaciel, który przez gruby pancerz uprzedzenia i nieufności, zdołał dobrać się do serca zkamieniałego mizantropa i ująć go sobie tak, że aż uczuł się nie utulonym w żalu po stracie takiego przyjaciela. — Chciałem poznać i uczcić choć po śmierci tego niezwykłego przyjaciela i dla tego nie namyślając się długo, pojechałem.
Do wagonu, w którym się umieściłem, wsiadły jeszcze dwie osoby: mężczyzna i kobieta, oboje już nie młodzi, a wnosząc z ich dystyngowanych ruchów, patrzenia na mnie z góry przez ramię — i z tego, że rozmawiali po francusku, przypuszczałem, że musieli należeć do wyższych sfer towarzyskich lub przynajmniej usiłowali naśladować takowe.... Mężczyzna był wysokiego
Strona:Michał Bałucki - Nowelle.djvu/98
Ta strona została przepisana.