pomnik — ten pomnik chciał postawić na grobie swego brata, który zginął za niego owéj fatalnéj nocy. Przez tyle lat nie pamiętał o biednym, upośledzonym garbusku, który leżał na wiejskim cmentarzu, pod mogiłą zapadłą od starości i porosłą chwastem — teraz przypomniał sobie o nim, sumienie wyrzucało mu niewdzięczność — przypomniał sobie o nim, bo dola ich była teraz jednaka i on teraz we dworze był tak zapomniany, poniewierany, jak niegdyś ów potworny niemowa. Chciał więc uczcić pamięć towarzysza niedoli. Służący wrócił od syna z odpowiedzią, że tego sobie nie zastrzegł w zapisie. Ojciec musiał przyznać, że syn pilnie studjował prawo.
Tego samego dnia wieczorem, gdy chciał zapalić świecę, świecy nie było — poprosił o nią — powiedziano mu, że świec brakło. I tego nie zastrzegł sobie w zapisie. Staruszek nic nie powiedział, nie skarżył się, nie złorzeczył — spakował rzeczy w tłomoczek, wyszedł wieczorem ze dworu z zaciśniętemi z bolu ustami, z zamróżoném sercem i nie wrócił już.
Ciężką chorobę przebył w szpitalu — a potém znajdujemy go w domku przy ulicy Mostowéj.
Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.