Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

ciężkie suknie różnych barw, przemieniała co chwila kolczyki i bransolety, posypywała brylantowym proszkiem swoje miękkie, cudne rudawe włosy i tak przystrojona, stawała przed dużém zwierciadłem w salonie, pytała się garderobiany o zdanie, kazała wołać męża, by się go spytać, jak mu się ten, lub ów ubiór podoba — i znowu znudzona, zrzucała wszystko z siebie z pośpiechem, umęczona kładła się na miękkie sofy i narzekała: nudzę się.
Raz wśród takich chwil znudzenia wpadło jéj do głowy, czyby nie lepiéj było wyjechać za granicę. Udzieliła zaraz téj myśli mężowi i postanowiono wyjazd. Niecierpliwie czekała chwili wyjazdu — była pod tym względem jak rozpieszczone dziecko, które gdy się czego naprze, radeby mieć zaraz i nie umie czekać. Przed wyjazdem postanowiła dać wieczór pożegnalny dla znajomych sąsiadów. August przeciwnie radził, aby potajemnie wyjechali, że jedynie w taki sposób będzie mógł teraz opuścić kraj. Pierwszy to raz mąż sprzeciwił się jéj zachceniem, cała jéj słabiutka a kapryśna natura była podrażniona tym oporem — nastąpiły spazmatyczne płacze i nerwowe cierpienia: zepsute dziecko nie chciało słuchać usprawiedliwiań i powodów męża, zatykało przed nim uszy paluszkami, wyrzekało na los swój i groziło, że odjedzie do rodziców. August musiał w końcu zgodzić się na to, co chciała. Wieczór był świetny, bo tak życzyła sobie ona. Kazała umyślnie sprowadzić sobie ubranie z Warszawy, a że nie można było wystąpić w innéj jak w żałobnéj sukni, więc pojedynczość koloru starała się przynajmniéj urozmaicić ozdobami i bogactwem koronek. Sznur prawdziwych pereł lśnił się na jéj białéj, wąziutkiéj szyjce — a brylantowy proszek błyszczał jak rosa we włosach. Była zadowolnioną z tego ubrania, cieszyła się jak dziecko i kla-