Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

przez powieszenie; trzech w Sybir do katorgi na całe życie — August w roty aresztanckie.
Augustowi krew uderzyła do głowy, wyrok ten jak piorun zagrzmiał w jego uszach. On spodziewał się być wolny, czekał niecierpliwie téj wolności, którą sobie kupił krwią swych braci, hańbą imienia swojego, sędziowie łudzili go ciągłe tą nadzieją — i teraz nagle odjęto mu tę nadzieję. Pociemniało mu w oczach, zachwiał się i wpółomdlałego odprowadzono do więzienia. Tu zapadł w stan otrętwienia, osłupienia — gadał od rzeczy, a oczy wytrzeszczone z przerażeniem patrzały przed siebie. Taki stan trwał dni kilka. Potém nastąpiły gwałtowne sceny rozpaczy i niepokoju. Latał po celce, chwytał się krat, jakby je próbował wyłamać; bił głową o mur, płakał, rwał włosy. Była to rozpacz zwierzęcia zamkniętego w klatkę. Nie mógł się oswoić z tą myślą, że mu trzeba będzie wyrzec się dostatków, wygód, swobody i żyć tak nędznie, gdzieś daleko i Bóg wie jak długo. Jednego dnia chodząc tak szybkim krokiem po izbie, zbliżył się ku oknu, spojrzał na dziedziniec i zadrżał. Na dziedzińcu stawiano szubienice. Odskoczył od okna, i schował się w kąt przed tym widokiem. Łoskot siekier obijał się o sklepienia jego więzienia; — zatkał uszy rękami, by tego nie słyszeć. W godzinę potém zawarczały bębny — to skazanych wyprowadzono na śmierć. Wśród gwaru żołnierzy i bicia bębnów dał się słyszeć potężny, uroczysty, śpiew więźniów; „Boże, coś Polskę“. August rzucił się na ceglaną podłogę, płakał a raczéj ryczał z boleści i żalu i śpiewał wraz z więźniami. Potém nastała uroczysta cisza, Augusta przeszedł mróz po ciele — w téj chwili umierali ci, których on zdradził. Tego dnia nie zbliżał się