Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

— Со? Zobaczywszy mnie, zemdlała — to — była zbyt wymowna odpowiedź, bym mógł nie zrozumieć. Potém przymuszała się patrzéć spokojnie na moją brzydotę, ale ja czytałem wyraźnie odrazę i przymus na jéj twarzy — oddałem jéj więc pierścionek i wyjechałem. — Widzisz co to jest kobieta — umiała się zdobyć na wielkie poświęcenie, na długie lata wyczekiwania, może wiecznego staropanieństwa, ale nie umiała kochać człowieka z oszpeconą twarzą. Ona kochała się tylko w piękności. Nie dziwiłem się temu wiele. W pół roku potém poszła za mego brata. — To było już urągowisko zbyt bolesne, ból mój zamienił się w wściekłość, bo trzeba ci wiedzieć, że brat był podlec; gdym odjeżdżał do powstania, na przypadek niefortunnych wypadków, chciałem zabezpieczyć mój majątek od konfiskaty, zrobiłem więc formalne zrzeczenie się praw moich na niego. Wróciwszy z niewoli, zażądałem zwrotu majątku, łotr pokazał mi mój zapis i powiedział mi: niemasz nic. I ten sam brat został mężem mojéj narzeczonéj. Pojmujesz ty co się tam wtedy dziać musiało we mnie, burza najdoktkliwszych boleści i najszkaradniejszych namiętności szalała we mnie i tłukła się po piersiach. O, granitowa to pierś być musi, że ją ta burza nie rozwaliła w gruzy. Ale cóż mogła wściekłość biednego wygnańca przeciw temu, którego broniło prawo i bagnety moskiewskie? Do kraju wrócić nie mogłem. Uczucie zemsty nie szkodząc jemu, mnie samemu tylko piersi paliło. Posłałem mu raz wyzwanie — nie odpisał, pod tarczą wroga czuł się bezpieczny. Ale teraz czas się zmienił, trybunał rewolucyjny będzie nas sądził, wracam aby się mścić.
— Ja sądziłem, że pan wracasz bić się za wolność.
— Chcę walczyć z tém co złe, co podłe, co nas krzywdzi — a on do nich należy. Ja przebaczać nie umiem.