Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

tułka, z któréj pani udzielała mu lekarstwa dla pana. Wyjęła z téj szkatułki kilka proszków, rozwinęła je i do każdéj dozy dosypywała owego proszku z niebieskiego papieru. Służący patrząc na to, począł snuć w duszy straszne domysły.
— A gdyby tak było? — pomyślał sobie i cierpnął cały z przerażenia przypatrując się téj kobiecie, jak z zaciśniętemi ustami, z blado-zieloną twarzą bez drżenia i wzruszeń zajęta była swoją robotą.
Jest we wzroku człowieka jakaś siła magnetyczna, która działa na nasz ustrój nerwowy nawet wtedy, gdy oczy nasze i uwaga w inną skierowane są stronę, co więcéj, sprawdzone jest doświadczeniem, że nawet śpiący uczuwają siłę utkwionych w nich oczów i budzą się, jakby potrąceni niewidomą ręką wzroku. — Taką siłę musiało mieć spojrzenie sługi wpatrującego się z przerażeniem w panią, bo Irreoltema naraz drgnęła i błyskawicowe spojrzenie skierowała w otwór pieca kaflowego; dojrzała w ciemności wśród szklących floresów kafli dwoje błyszczących przenikliwych oczów, zbladła skoczyła jak hyena w tę stronę i krzyknęła głośno:
— Kto tam?
Służący osłupiał z przestrachu i usunął się na bok w ciemności, by nie być widzianym.
Irreoltema wpatrywała się w ciemność — nasłuchiwała. Najmniejszym szmerem nie zdradził służący swéj obecności, a ciemność pokoju była mu dostateczną osłoną. Naraz usłyszał jak jego pani z szybkością i gwałtownie otworzyła drzwi od swego pokoju. Z pospiechem więc wymknął się z biblioteczki, zamknął za sobą drzwi od sionki — przebiegł szybko na palcach przez pokój pana i ledwie zdołał dostać się do przedpokoju i usiąść, gdy Irreoltema stanęła przed nim. Była