Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.




IV.
Domek na ustroniu.

Przez jednę ze znaczniejszych ulic Warszawy pędziła cwałem doróżka, w któréj siedział jakiś wojskowy wyższéj rangi; poznać to można było po błyszczących złotem szlifach, które się trzęsły na jego ramionach. Doróżka zatrzymała się przed jedną kamienicą i wojskowy wyskoczył z niéj szybko, wbiegł po schodach na pierwsze piętro i pociągnął silnie za rękojeść dzwonka. Drzwi się wnet otwarły — wojskowy wszedłszy, zrzucił futro na ręce służącego i spytał:
— Doktor w domu?
— Wyjechał na wieś do chorego, ale wróci popołudniowym pociągiem, co chwilę go się spodziewam. Może pan zatrzyma się w jego pokoju.
To mówiąc pchnął drugie drzwi prowadzące do kancelaryi doktora. Pułkownik wszedł tam i usiadł. Twarz jego nosiła ślady zniszczenia, jakie zostawia po sobie choroba lub wielkie zmartwienie, przeciągła się