Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/243

Ta strona została uwierzytelniona.

kiedy poraz pierwszy w życiu uczuł dotknięcie kobiecéj ręki. Jakieś nerwowe drzenie, jakaś dziwna błogość ogarniała go i mięszała mu zmysły. Nie wiedział co się z nim dzieje, nie umiał sobie zdać z tego sprawy; uśmiech i rozrzewnienie przebiegały na przemian po jego ciemnéj twarzy. Jakiś dziwny, niewytłumaczony pociąg uczuł do téj kobiety, nie widząc nawet jéj oblicza, obecność jéj robiła na nim to wrażenie; jakiego doznaje człowiek, gdy po długiéj męczącéj drodze wejdzie między rodzinę i odpocznie; całe jego dotychczasowe życie wobec téj chwili wydawało mu się jak zimna noc, od któréj ze strachem odwracał oczy, a zwracał je ku swojéj towarzyszce, jakby się chciał przekonać, czy ta istota, co taką w nim zrobiła przemianę, ma ludzkie rysy. — Kiedy kobieta owa zwróciła mu uwagę, że idzie złą drogą, że powinien ją odprowadzić do matki, zadrzał na myśl, że będzie musiał rozstać się z nią; to zdawało mu się w téj chwili niepodobieństwem. Zdawało mu się, że kiedy ją wypuści z rąk upadnie w jakąś otchłań ciemną, bezdenną jak ptak, gdy mu strzał skrzydła połamie. — Jakiś szał opanował go, pragnął lecieć z ową nieznajomą gdzieś daleko, w przestrzeń bez końca, i coraz silniéj cisnął jéj rękę swojém ramieniem, coraz szybszym posuwał się krokiem i nieprzytomnie instynktowo prawie biegł z nią jak skąpiec ze skarbem do swego mieszkania. Silne szarpnięcie ręki ocuciło go z tego szału, nieznajoma uciekała przed nim, widział ją niknącą w ciemnościach i zrozpaczonym głosem zawołał: trzymajcie!
Wiemy jaki był skutek jego wołania; uciekająca kobieta schroniła się na los szczęścia pod opiekę doktora, a biegnący za nią Nuryn wstrzymał się dopiero przy drzwiach, za któremi znikła jego ofiara. — Zmę-