Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/245

Ta strona została uwierzytelniona.

który poranił jego miłość własną, wzburzona głowa najszaleńsze tworzyła pomysły. Odłożył jednak na późniéj przez wzgląd na nieznajomą. Domyślał się, że kiedy jéj tak pilno było do matki, więc przed nocą jeszcze będzie musiała opuścić mieszkanie doktora, wahać się jednak będzie zapewnie wyjść, dopóki on tam stać będzie. — Wyszedł więc z kamienicy i przeszedłszy na drugą stronę ulicy, oczekiwał w ciemnościach, mając oczy wytężone w stronę mieszkania doktora.
Nie długo czekał, wnet na jasnéj sieni zaczerniły się trzy cienie, kobiety i dwóch mężczyzn. Któż był ten drugi? Nuryn niepostrzeżony zbliżył się ku nim. Twarzy drugiego mężczyzny dojrzeć nie mógł, ale widział metalowe guziki i błyszczące złote szlify. Obecność wojskowego w towarzystwie téj kobiety i doktora zastanowiła go mocno. Nie spuszczał ich z oka i trzymając się w pewnéj odległości, postępował za nimi. Naraz ci, których śledził, wsiedli do doróżki. — Nuryn w téj chwili obejrzał się, czy nie zobaczy drugiéj, którąby mógł zabrać dla siebie. Nie było. — A tymczasem doróżka ruszyła z miejsca. Nuryn jak tygrys raniony skoczył za nią i biegł szalonym pędem przez ulicę. Byłby niechybnie dogonił, gdy na skręcie w ulicę Chmielną, żołnierz stójkowy przytrzymał go, mając w podejrzeniu jego bieg pospieszny i pomimo jego oporu, i szamotania się, zaprowadził go do cyrkułu, a lubo tam po małém wyjaśnieniu z jego strony uwolniono go natychmiast, jednak to mu się na wiele nie przydało, stracił bowiem ślad mieszkania nieznajoméj.
Zły i wzburzony wrócił do siebie. W przedpokoju przy dopalającym się ogarku świecy siedział oparty o ścianę jego służący i drzemał zwiesiwszy głowę na piersi. Służący miał na sobie długą żołnierską szynelę, z pod któréj stérczało drewniane szczudło. — Czytel-