Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.

— Со pan robisz?
— Chcę wiedzieć co się ze mną dzieje, gdzie jestem, kto się mną zajmuje — puść mnie!
— Jesteś pan u pani Milowskiéj.
— To nie prawda — wołał szamocąc się z Martą. — Gorączka wzmagała się, oczy jego nabierały dziwnego blasku. Służąca nie wiedziała co począć.
— Pani Miloewska jest matką p. Heleny — mówiła chcąc go uspokoić.
— Heleny — powtórzył jak echo nieprzytomny — więc i one mnie potępiły. — Boże!
Ostatnie słowo jęknął z nieopisaną boleścią i upadł na łóżko.