Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/288

Ta strona została uwierzytelniona.

sięgę, ja nie czekałbym ażby Bóg ukarał ciebie, jabym sam cię ukarał, jabym się pomścił okropnie.
— Nie musisz mnie kochać, kiedy tak grozisz i nie wierzysz.
— Ty jesteś pierwszą moją miłością, jedyną istotą, którą będę miał na tym świecie; dla tego nieposiadając cię jeszcze, drżę już z obawy, by ciebie nie stracić.
— Ocal mnie tylko, a przekonasz się, jak próżne są twoje obawy.
Otoczyła jego szyję rękami i zawisła na jego piersiach. Była to chwila zaręczyn — zdrajca i zbrodniarka tonęli w miłosnym uścisku.
Gdy już miała odchodzić doniesiono Nurynowi, że przyprowadzono dozorcę Onufrego do przesłuchania.
— Wszak to ten, który ciebie chciał ocalić — rzekł po cichu sędzia do niéj. — Czy i on ma być wolny?
— Mało mi na tém zależy — był zapłacony.
— To co innego.
Rozeszli się. Irreoltema wracała do siebie z twarzą ożywioną nową nadzieją — nie wątpiła, że usługa, jaką Nuryn wyświadczy rządowi, przez wydanie w jego ręce organizacyi — ocali ją i uwolni. Przechodząc koło dozorcy okutego w kajdany — ani spojrzała nawet na niego. Ten człowiek ją nie obchodził już wcale, bo jéj nie był potrzebny. — Wróciła do siebie wesoła i długo chodziła po celi rozmyślając nad tém, co jéj Nuryn powiedział. Groźba zemsty jego trwożyła ją nieco. Trapiła ją ta myśl, że ten człowiek jak łańcuch uczepi się jéj, będzie ciężył i zawadzał w jéj pochodzie do szczęścia.
— Świat szeroki — rzekła do siebie w końcu — możemy się nie znaleść więcéj. Tak, wszak to nie trudno.
I twarz jéj biała, zimna — uśmiechnęła się do tych słów dziwnym, jałowym śmiechem.