Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/293

Ta strona została uwierzytelniona.

w rękę, a wy téj władzy użyliście dla dogodzenia waszéj osobistéj zemście. Potępiacie bez winy, karzecie bez sądu. Powiedz ty, który stoisz teraz z twarzą bielszą od méj koszuli, com ja zrobił, żeś mnie potępił? Żem wydarł jednę ofiarę twojéj rozpasanéj namiętności — byłoż to zbrodnią przeciw krajowi — mów, mów! I wszyscy mówcie, ja chcę sądu, sprawiedliwości — a jeżeli będziecie milczeć, odwołam się do narodu — do narodu. —
Nie mówił, ale wołał, krzyczał prawie te słowa; gorączka w szał go wprawiała.
— Co to ma znaczyć Nurynie? — spytali zgromadzeni, widząc, że chory najczęściéj ku niemu zwracał mowę — kto jest ten człowiek?
— Nie znam go.
— Nie znasz mnie? Ty mnie nie znasz? Jestem doktór R., któregoście wy skazali na śmierć za zdradę. Za jaką zdradę przez Bóg żywy, powiedzcie! — Piersi, które miały bronić kraju, pokłuły mi wasze sztylety — o, patrzcie!
Odsłonił koszulę, i usiłował rozerwać bandaże na piersiach, ale nie miał już sił i z łoskotem runął na ziemię. W téj chwili krzyk niewieści dał się słyszeć za drzwiami i Helenka wpadłszy z pośpiechem, rzuciła się do ratowania omdlałego.
Zgromadzeni w stancyi zwrócili się wtedy do Nuryna. —
— Więc to jest doktór R.? — pytali. — Ty miałeś poleconą sobie jego sprawę, ty dostarczyłeś dowodów i zaprzysiągłeś je — na mocy téj przysięgi wydano wyrok.
Nuryn nie wiedział co odpowiedzieć, gdzie podziać oczy. Położenie jego było okropne: miał udowadniać zdradę drugiemu, o któréj nie był zupełnie przekonany —