Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/297

Ta strona została uwierzytelniona.

zaambarasowanie i namyślał się chwilę; potém zeszedł na dół. Nie poszedł jednak wprost do pokoju dyżurnego oficera; zwrócił się na lewo do swojéj izdebki, zbudził syna swego śpiącego, napisał coś na karteczce i szepnął mu do ucha. — Chłopak chwycił za czapkę i wybiegł na miasto; a stary służący poszedł do oficera. — Oficer pobiegł na górę.
— Czemu się spóźniasz? — krzyknął na niego jenerał.
Oficer nawykły do posłuszeństwa, milczał.
— Weź ten papier, pędź co koń wyskoczy do pułkownika żandarmów — rzecz ważna, pośpiech konieczny. Udasz się na miejsce wraz z pułkownikiem i zdasz mi raport. Będę czekał.
Podczas kiedy bytność Nuryna taki ruch sprawiła w mieszkaniu jenerała — on sam wracał do siebie wpół nieprzytomny. Stało się — odważył się wreszcie na krok stanowczy. Dopóki ta chwila była przed nim, wachał się, namyślał — doznawał obawy, wstydu; była to jednak tylko gra uczuć, któréj mógł według woli nadać ten lub ów obrót. Teraz cofnięcie się nie zależało już od niego, lawina zbrodni runęła, Nuryn słyszał jéj huk we wnętrznościach swéj duszy, włosy stanęły mu na głowie z przerażenia nad tém, co uczynił; w oczach poczęło mu się mącić — szedł na oślep prawie do swego mieszkania, trzymając się murów. Przechodzący byli pewni, że jakiś pijany człowiek potrąca się o nich i ustępowali mu z drogi. Dopadł wreszcie drzwi swego mieszkania, namacał je z trudnością i otworzył a raczéj pchnął je i sam runął na ziemię.
— Wasyl, powietrza, ratunku — zawołał ścieśnionym głosem, twarz mu posiniała i zamknął oczy.
Wasyl przyskoczył ku niemu, rozpiął coprędzéj suknie, ściągnął rękaw i nożem zaciął rękę. Ten pospie-