Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

Kapitan znać obawiał się czegoś.
Bryczka więc z więźniami została na przodzie. Zaczajeni zcierpnęli z przerażenia — oficer ścisnął konwulsyjnie rękę swemu towarzyszowi i szepnął z naciskiem: zginą, co tu robić?
W téj chwili przednie koła uderzyły już o most, zatrzeszczał słup, most z przeraźliwym łoskotem zawalił się i runął w przepaść, a za nim bryczka, konie i ludzie.