Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.




V.
OFIARA.

Przed bramą więzienia stał tłum niewiast, oczekując chwili, w któréj wolno im było widzieć się z więźniami. Widzenie odbywało się w sali sądowéj — każdego z więźniów wprowadzano osobno pod silną strażą, oficer przedzielał rozmawiających, niepozwalając im zbliżyć się do siebie i uważając pilnie, aby gestem lub słowem nie dawali sobie jakich znaków porozumienia. Po pięciu minutach odprowadzono więźnia napowrót do kaźni. Takie widzenie się było raczéj męczarnią niż pociechą — bo łkanie tamowało głos, łzy zasłaniały wzrok i często nieszczęśliwi rozchodzili się nie przemówiwszy słowa do siebie, nie usłyszawszy wzajemnie nic prócz płaczu, nie biorąc na długie chwile rozstania nic prócz przypomnienia swych zbiedzonych twarzy, wyrzeźbionych troskami i strapieniem. A jednak na tę krótką chwilę widzenia się z jakiemż utęsknieniem czekają żony niewolników, z jakąż męką wyżebrują pozwolenia u satrapy miasteczka, jakiemż upokorzeniem, prześladowaniem okupują tę chwilę. Żołnierze urągają