marsze, które starzec spisywał lub wypisywał. Ułożywszy to wszystko porządnie, począł mruczeć przez zęby:
— Testament powie co komu. Niech mają, aż się spełni. Sybilla daje wróżby — niech lecą liście po świecie.
Tu nadął obłąkany oba policzki i dmuchnął silnie w kupę papierów, które się rozleciały na wszystkie strony. Jeden z tych upadł na rękę Janowi. Machinalnie rzucił nań okiem — uderzyło go znane mu nazwisko R., było to nazwisko Syberyjczyka. Wziął papier w rękę i uważniéj przypatrywać mu się zaczął. Był to rewers na 100,000 złp. wystawiony przez brata syberyjczyka. Na rewersie było oprócz jego nazwiska jeszcze nazwisko obłąkanego. Jan zastanowił się, dla czego syberyjczyk nigdy nie wspomniał mu o tém; domyślając się ważności tego dokumentu, złożył go i schował.
Tymczasem w salonie odbywała się straszna scena. Kryłow z kilkoma oficerami w paradny mundur ubrany, oczekiwał przybycia narzeczonéj; gdy ją zobaczył wchodzącą w zwykłym ubiorze, nie zdradzającym wcale przedślubne przygotowania, poczerwieniał ze złości, potém rozśmiał się szyderczo i rzekł do burmistrza:
— A co? — nie powiedziałem? To była łapka na moją dobroduszność. Pannie zachciało się choć dwa dni życia przyczynić Laszkowi i otumaniła mnie chęcią ślubu. Petrow! — rzekł obracając się nagle do oficera: wyprowadzić więźnia i natychmiast powiesić.
— Ciemno jest już kapitanie.
— Zapalić szopę za miastem — aby namacać szyję i założyć stryczek, nie trzeba wiele światła. — Powiesić w siej czas.
— Kapitanie — rzekła Konstancyja drżącym głosem, jestem mocno cierpiącą, to był jedyny powód, dla któ-
Strona:Michał Bałucki - Trzy szkice powieściowe.djvu/69
Ta strona została uwierzytelniona.