Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/101

Ta strona została przepisana.

Filipek przeczuwał to, bo w liście, który pisał ze wsi, stało między innemi:
„Wiem, że nie pochwalisz mojego postępku, że chciałbyś może odwieść mnie od tego, dlatego lepiej będzie, jeżeli usunę się od ciebie, przynajmniej do czasu, dopóki rzecz ta się nie roztrzygnie. Postanowienie moje jest niezmienne i jeżeli tylko Ona zgodzi się, całe życie moje poświęcę na to, aby ją zrobić szczęśliwą i wynagrodzić jej, choć w części, to, co poświęciła, — zwłaszcza, że, jak mi udowodniłeś, tam nie ma nikogo, coby nagradzał.“
W parę miesięcy potem dowiedzieliśmy się o ślubie Filipka z panną Józefą. Malarz przyniósł nam tę wiadomość.
— Ależ to poczciwości ten wasz kolega — rzekł do nas — nie mogę sobie darować tego, że go miałem za waryata.
— Więc byłeś pan na weselu? — spytał Maksymek, gryząc wargi niezadowolniony.
— Wesela żadnego nie było. Byłem tylko świadkiem na ślubie-drużbą, jeżeli już tak nazwać chcecie, — a drużką — zgadnijcie kto był drużką?
— Przecież nie Aniela?
— Właśnie Aniela.
— Jakto? ozdrowiała?
— Gdzież tam — chora więcej może, niż dawniej; ale się uparła, że chce koniecznie drużbować siostrze — i musiano pozwolić jej na to. Józia sama ubierała ją-i z pewnością w tym dniu myślała więcej o niej, niż o sobie.Drużka zajmowała na ślubie pierwszorzędne miejsce - państwo młodzi szli do ołtarza po obu stronach jej krzesła.Był to, powiadam panom, widok niezwykły i tak wzruszający, ze mało kto bez łez przypatrywał się temu obrzędowi, niby weselnemu, a jednak tak smutnemu. Po ślubie, gdy pan młody pocałował Józię w rękę, uścisnęła mu ją serdecznie i rzekła cichym głosem, aby siostra nie słyszała:
Teraz oboje będziemy myśleli o niej — prawda?