Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/107

Ta strona została przepisana.

których był lubownikiem; stary Antoni odgadł tę słabość jego i najświeższe gazety łowił zawsze dla niego po stolikach i znosił mu do czytania. Robił to bez żadnego wyrachowania, nie w nadziei jakiejś nagrody za to, bo gazetożerca nie był wcale hojnym; ale czuł dla niego sympatyę raz dlatego, że był tak stary jak on, a głównie, że nigdy nie pokpiwał sobie z niego, jak inni goście. Zdarzyło się raz, że, niosąc pęk gazet dla swego uprzywilejowanego gościa, potrącił przypadkiem nieuważnie jakiegoś młodzika, grającego w bilard, czem przeszkodził mu w zrobieniu zapowiedzianej dubli czy trypli, -wina była nie do darowania. Młodzik uniósł się pasyą i poskoczywszy za niezgrabnym służącym palnął go w twarz, dodając obelżywe słowa:
— Ty, mamucie stary! poco kręcisz się tu niepotrzebnie?
Właściciel, który nadbiegł co tchu, dołożył także ze swej strony szturchańca i ofuknął starego, który, oszołomiony tym podwójnym napadem, stał jak głupi, patrząc to na zaperzonego gościa, to na besztającego go właściciela, a siwe oczy jego zaszkliły się łzami.
Stary jegomość, siedząc na boku, widział to wszystko, kiedy po chwili Antoni zbliżył się do niego z gazetami; zatrzymał go, pytając się: wiele mu płacą tutaj.
— A nic — odrzekł służący — dają jeść, przyodziewek i spanie; no i to, co od gości czasem kapnie.
— A gdyby ci kto inny dał to samo, poszedłbyś ztąd?
Antoni westchnął i mruknął: — Boże. a któżby ta chciał starego trzymać.
— Drugi taki stary mamut, jak ty- ja. Widzisz, mnie także nazwano mamutem.; powiedziano mi, żem już zastary, że młodzi lepiej odemnie będą umieli pracować i dano mi odprawę z emeryturą. Mam tyle, że na nas dwóch wystarczy. Będzie nas dwóch mamutów . — dodał z przykrym uśmiechem — będzie nam znośniej. Wiele masz lat?
— Siedemdziesiąt dwa.
— A ja trzy. — Dobraliśmy się. — Chodź! I zabrał go ze sobą - i odtąd już nie rozłączyli się więcej.