byłeś mi wiernym przyjacielem i zostaniesz nim do śmierci.No, siadaj stary - i posadził go gwałtem przy sobie, a Antoni zaczął go całować po rękach i rozbeczał się tak, że aż mnie na płacz się zebrało.
Tu pani Jakubowa dała folgę ruchliwemu językowi i rękawem wycierała oczy, co jej zaświeciły się łzami na wspomnienie mamutów. Z opowiadania jej mogłem łatwo domyśleć się, że staruszkowi wyprawiono jubileusz, że kiedyś musiał piastować urząd jakiś, że musiał sobie ktoś przypomnieć o tem, może ktoś taki, co także niecierpliwie czeka na swoję kolej, — no i odszukano staruszka, aby mu zrobić owacyę.
W dzienniku miejscowym znalazłem niebawem potwierdzenie mego domysłu. Stało tam w kronice doniesienie, zaczynające się od słów: Wczoraj grono światłych mężów uczciło obiadem piędziesięcioletni jubileusz zasłużonego i t. d.Było przytoczonych kilka toastów, wspomniano o srebrnej tabakierze, którą jubilat otrzymał w prezencie... i na tem koniec.
Publiczność, która ledwie z nazwiska znała mamuta, przeczytała obojętnie tę wiadomość, inicyatorowie uroczystości zrobili jeszcze potem parę wizyt jubilatowi — i w końcu stało się, jak przepowiedział staruszek, że znowu nikt z obcych nie pokazał się w jego domku, i tylko stary Antoni pozostał i dotrzymywał mu towarzystwa, jak dawniej.
Spotykałem ich znowu obu razem na ustronnych spacerach, corok więcej pochylonych ku ziemi, — twarze coraz więcej żółkły i marszczyły się od starości.
Jednego dnia wieczorem, będzie temu rok blizko, wracałem z dalekiego spaceru przedmieściem, na ktorem mieszkali mamuty. Wieczór był czerwcowy, ciepły, pogodny; duszący zapach bzów napełniał powietrze. Uwagę moj zwróciło niezwykłe oświetlenie domku mamutów. Okna były otwarte, a przez nie padał na trawnik duży blask, od kilku świec, palących się wewnątrz pokoju.
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/114
Ta strona została przepisana.