Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/128

Ta strona została przepisana.

spokój. — Ja tu nie od bawienia gości; jeśli wam chce się bawić, to idźcie na kumedye do tyjatru- tu nie tyjater zaden; — i znowu zamilkł. Dopiero, kiedy Salusia, podając nam jakąś pieczeń, upuściła talerz na ziemię, pan Tomasz nie mógł już dłużej utrzymać się w tym poważnym nastroju; — jak się nie zerwie, jak nie huknie tubalnym głosem: a ty klępo jakaś, to ja cię tu trzymam od tłuczenia talerzy, to głupiej pieczeni byle gościowi podać nie umiesz...ty taka, ty owaka — i tu posypał się z ust pana Tomasza cały potok takich słów, których byś w żadnym słowniku może nie znalazł, - że kobiety nasze zawstydzone, oburzone, zabrały się co tchu i wyniosły jeszcze prędzej jak przyszły.-Pan Tomasz tryumfował, widząc jak językiem oczyścił sobie prędko plac boju.
— Chciałyście, to macie — mówił ucieszony, zacierając rękoma łysinę. — — Dobrze wam tak.
A gdy mu zwracałem potem uwagę, że nie godziło się przy kobietach być tak niedelikatnym, to jeszcze mnie ofuknął zato:
— A cóż to mam kaganiec sobie sprawić — i nie odzywać się w moim własnym domu? — Jak im się nie podoba, to niech nie przychodzą. Ja tu bab nie potrzebuję u siebie-miałem jednę moję, a i ta mi tak dojadła, że niech ręka Boska broni — miałem jej po uszy.
Przy tej okazyi dowiedziałem się, o czem wielu nawet z dawniejszych jego gości nie wiedziało, że Pan Tomasz był żonaty, ale nie żył z żoną swoją już od kilkunastu lat.
Co było powodem ich rozłączenia, nie mogłem się nigdy dokładnie dowiedzieć, bo pan Tomasz, zwykle taki wygadany, w tej materyi nie lubił nic mówić, i gdym go parę razy zagadnął o to. machnął tylko ręką i mruknął niechętnie.
— E, nie warto o tem gadać.
Podobno poszło im o bagatelkę. Pani Tomaszowej zachciało się kapelusza. — Poszła w tem za radą i przykładem swojej przyjaciółki, z którą razem włóczyły się po ko-