Kraków w ostatnich trzydziestu latach zmienił się bardzo — i chociaż w oczach świeżo przybyłych osób ma jeszcze pozór staroświeckiego miasta, to dla tych, co go znali dawniéj, stracił on już swój odrębny, typowy charakter, jaki miał za czasów Rzeczypospolitéj. Koléj zbliżyła go do Europy, — pożar w r. 1850 zniszczył całe szeregi starych domów z oryginalnemi facyatkami, gotyckiemi oddrzwiami i zmusił do odbudowania się w nowszym guście; napływ żywiołu biurokratycznego i osób z innych prowincyj zburzył kastowe przedziały i można powiedzieć zdemokratyzował nieco patrycyat krakowski, a równouprawnienie żydów, w ostatnich czasach, dokonało stanowczéj przemiany pojęć i stosunków społecznych. Tradycya Rzeczypospolitéj ginie i zaciera się coraz bardziéj w pamięci nowego pokolenia; zaledwie kilku emerytów z tamtych czasów błąka się jeszcze w pogodne dnie po plantacyach krakowskich i kilka starych domów przechowało się jeszcze w szeregach odmłodzonych kamienic, jak stare księgi na półkach księgarskich, wśród wydań nowszych i wytworniéj oprawnych.
Szczęśliwy przypadek ułatwił mi wejście do jednego takiego starego domu i poznania jego ciekawych archeologicznych osobistości. Dawny mój kolega szkolny pisał do mnie o wyszukanie jakiego dobrego nauczyciela na wieś dla dzieci jego sąsiadów, i zgłoszenia się z nim, w razie, gdy-